Oglądałam wczoraj Makłowicza i dziś zrobiłam polecaną przez niego zupę kartoflaną z Teneryfy. Ciut zmodyfikowaną, bo nie miałam wszystkich składników, ale wyszła naprawdę b.dobra
4 duże ziemniaki obrać, pokroić na spore kawałki
Cebulę obrać, pokroić byle jak (kawałki dwucentymetrowe starczą)
1 pomidor dodać (nie miałam - dałam 1/4 puszki pomidorów krojonych)
kilka kiełbasek chorizo (nie miałam, dałam kiełbasę wieprzową z dobrej firmy, praktycznie bez chemii, pokrajaną na kawałki)
Wszystko do garnka, dolać 1 litr wody, pogotować 10 minut i dodać sos.
Sos:
1/2 szklanki oliwy
pęczek zielonej pietruszki (nie miałam, dałam kilka łyżek suszonej)
4 ząbki czosnku
łyżeczka papryki ostrej (ja dałam bardzo czubatą, ale trzeba ciut mniej, większość ludzi czubatej nie strawi)
łyżeczka kminu rzymskiego
łyżeczka soli
Zblendować i do zupy.
Zupę gotować, aż zmiękną ziemniaki. Na każdy talerz zupy dołożyć jajko w koszulce (wodę z 2 łyżkami octu doprowadzić do wrzenia, wybić na to jajko, poczekać, aż się zetnie i dać na wierzch talerza). Powinno się dodać jeszcze kolendrę zieloną (natkę), ale po pierwsze nie miałam, a po drugie nie lubię
Ja jeszcze dołożyłam zagryzkę w postaci świeżo upieczonych bułeczek:
300 g mąki
180 g mleka (gramów, nie ml)
1/2 paczki drożdży suszonych
szczypta soli
2 łyżki oliwy
Ciasto zagniata się i wyrabia ręcznie, potem trzeba skropić minimalnie oliwą i na godzinę-półtorej dać w ciepłe miejsce do wyrośnięcia*. Podzielić na porcje, uformować kulki. Piec w 200st.C przez ok. 20 minut, na blaszce wysmarowanej masłem.
B.
*mój sprawdzony trik to nagrzanie przez 3-4 minuty piecyka elektrycznego, do nagrzanej lekko przestrzeni wstawiam ciasto w misce.