Na poligonie trwa budowa nowej rabatki. Tym razem dużo ambitniejszej niż poprzednio. Zeszłoroczne rabatki na razie "mają wolne" - zostały wyrównane i obsiane koniczyną, na jednej wsadziłam niedawno dwa hiacynty a na drugiej część rozchodników od Eli.
Nowa rabatka będzie miała ogrodzenie z grubych drewnianych bali, a dno z kartonów, żeby nie uciekała z niej woda. Nie namaczałam kartonów przed położeniem, bo nie było gdzie, a poza tym prognozy zapowiadały deszcz...
Na to poszły pokrzywy (niestety nie urosło ich jeszcze zbyt dużo), trochę jasnoty purpurowej (bo myślałam że to też jakaś odmiana pokrzywy
), pół kilo granulowanych niemelasowanych wysłodków buraczanych (nie pytajcie...
), stare wiklinowe płotki (a raczej to co z nich zostało), kępy trawy korzeniami do góry, liście mleczy (ich korzenie suszą się teraz na murku...), trochę mchu który "zjadał" moje poziomki, a na to wszystko warstwa trawy z kosiarki i obierki z wielkanocnej sałatki (które mój pies koniecznie próbuje stamtąd wyjąć, bo przecież są dużo pyszniejsze niż jego chrupki
).
Załącznik:
P1090704.JPG [ 235.12 KiB | Przeglądany 352 razy ]
Teraz pada deszcz a ja czekam na handlarzy ziemią i obornikiem, którzy pewnie przyjadą jak rabatka będzie skończona... ewentualnie rozważam wybranie się rowerem do pobliskiej stajni po końskie kupy
i tak chciałam się z tą stajnią zapoznać, bo chyba szykuje mi się w tym roku mały / wielki powrót do koni... ale nie wiem czy taka prośba będzie stosowna przy pierwszym spotkaniu
Ewentualnie rozważam opcję poproszenia o trochę czystej słomy, która też przydałaby się rabatce, a może byłoby to mniej dziwne życzenie
Na to wszystko pójdzie cały kompost który jest teraz w kompostowniku.
Rabatkę podzieliłam przez środek, żeby wysiać na niej dwie grupy roślin (ale niektóre wysieję i tu i tu). Po lewej stronie chcę dać czosnek, rzodkiewkę i jarmuż, a po prawej koper, bataty, jarmuż innego koloru i może orliki (ale orliki chyba w obu częściach jak już). Myślałam też żeby dać tam topinambur, ale nie wiem czy nie będzie się za bardzo panoszył.
Później wysieję rukolę, ogórki, pomidorki i może kukurydzę, a jeszcze później dynię (chociaż dla niej mam też inne miejsce, bo może jej być ciasno, mimo że ta rabatka jest większa niż zeszłoroczne).
Między murem a rabatką jest miejsce, gdzie rosły żółto kwitnące rośliny, o których napisałam tu:
Jakieś potwory zjadły całą roślinkę w 1 dzień . Nie zdążyłam sfotografować tych kwiatów jak nadeszła inwazja gąsienic, dlatego teraz powiesiłam jeden z kokosowych karmników dla ptaków, który już był pusty, a do środka dałam suche liście i mokry mech - mam nadzieję że zamieszkają tam skorki i zjedzą wszystkie gąsienice.
Oprócz tego w domu fajnie kiełkuje mi fisalis (miechunka), z nasionek wyjętych z owoców, więc mam nadzieję że będzie równie łatwy w uprawie co pomidorki.