Troszkę się zmieniło w ogrodzie, mimo iż mam na niego mało czasu i jeszcze uszkodziłam kciuka mało co go nie straciłam
ale na szczęście żyje ja i mój kciuk, tylko ciężko jest cokolwiek robić, nawet pisanie sprawia problem i ból no ale ważne że jestem powiedźmy w jednym kawałku. Do wesela się zagoi jak to się mówi hehe
Pokażę Wam co mimo tego w ogródeczku się zmieniło:
Lawenda jeszcze w doniczce czeka na swoją kolej, myślę jeszcze gdzie ją ulokować:
Przycięłam, a właściwie moje kochanie przycięło ogromną wierzbę mandżurską pokręconą, która kilka dni spędziła w wazonie aż wyrosły korzonki, znajoma podpowiedziała aby posadzić ją do doniczki i tak też zrobiłam. Jak podrośnie wsadzę ją do ziemi jak już wymyślę gdzie ją ulokować
Dziś zrobiłam kolejną skrzyneczkę z pelargoniami stojącymi i lobelią:
Wysiałam również trawę, na tym zdjęciu być może tego nie widać ale poniżej będzie widoczna w innym miejscu. Liczyłam na spory deszcz bo zbierało się na burzę, grzmiało, błyskało się nawet spadł deszcz ale taki jakby wcale... Jak zwykle burza przeszła bokiem
Jak dla mnie pasuje bo nie lubię burz i się ich boję
ale dla roślin to nie koniecznie dobrze, deszcz by się przydał!
Teraz trzeba cierpliwie czekać na efekty wysiewu i będzie zielono
Zauważyliście ten mały płotek, taka mała koncepcja miało być drewniane ale ponieważ nie było to zakupiłam plastikowy i równie ładnie się prezentuje nie uważacie?