Wiesz-mnie ciężko napisać coś co będzie dokładnie przekładało się na uprawę z domu bo od kilku lat mam ogród zimowy...Może o nie najlepszej wystawie i zacieniony drzewami ale jednak to więcej światła niż w domu i większa wilgotność. Nie miałam kiedy-bo zdjęć mam jakieś ciężkie miliony-odszukać więcej fotek.
Kupiliśmy razem z kolegą na targach spore sadzonki-tyle że moja poszła do orażnerii, jego stała przy dużym oknie(bez kaloryfera w dość chłodnym hallu). Z czasem zaczęły być widoczne bardzo duże różnice w pokroju-jego liście były dłuższe, długie ogonki, jaśniejsze-bardziej zielone.Moje nowe liście rosły na mocnych, dość krótkich ogonkach, całkiem niemal niebieskie-pokryte woskiem. Obie rozkrzewiały się równie silnie w sensie ilości odrostów, mieliśmy w takich samych donicach, tylko jego była w ziemi ogrodniczej do kwiatów, moja w kokosie z piaskiem.
Moja zakwitła już w pierwszym roku i kwitła corocznie, choć niestety bywały zimy kiedy część kwiatów nie rozwijała się-to było zawsze kiedy nie mogłam w szklarni utrzymać odpowiednio wysokiej temp. z powodu mrozów. Jeśli było słonecznie i ciepło-tak po 19C w nocy i do 26 w dzień jak słonko przygrzało, to nie było problemów.
Kolegi sterlicja nie zakwitła ani razu do dzisiaj-ma ją nadal-pewnie to już z 8 lat będzie?....
Ja lekko przesuszałam między podlaniami ziemię, latem roślina nie rosła wcale, ruszała jesienią, a kwitnienie przypadało na środek zimy-czyli całkiem niefajnie w sensie dostarczenia wtedy roślinie odpowiednio dużo ciepła i światła.. Wyrastały najpierw młode liście 1-2 rocznie na rozecie, a sporo póżniej ze starszego liścia(nie starego, ale nie z tegorocznego) u podstawy wyciskał się zaostrzony "kieł" który był pąkiem kwiatowym. Często kolejne szły nieregularnie, tak że kwitnienie ładnie się przeciągało w czasie choć nie było tak spektakularne jak by było z wieloma kwiatami na raz.
W domu na pewno po prostu brakuje poważnie światła dla tej tropikalnej rośliny, nawet w szklarni go brakowało..