Trochę ponad tydzień temu pociąłem na kawałki dużą dracenę. Na takie kilkucentymetrowe, więc mam tego całe mnóstwo. Nie zwracałem większej uwagi, w którym miejscu tnę. Powrzucałem do szklanych naczyń i umieściłem pod szkłem w mocno nasłonecznionym miejscu, więc miały stabilną, wyższą temperaturę. Co 3 dni zmieniłem wodę. Efekt na dziś jest taki, jak poniżej. Nawet z tych drewnianych strzępków wypuściło nowe, zielone liście.
Co dziwne zaczęło odbijać po zaledwie tygodniu, a jak poprzednim razem uciąłem kawałek i wsadziłem w ziemię, to po ponad pół roku dopiero zaczął wykazywać oznaki życia.
1. Czy coś zrobiłem źle? Nie powinno się najpierw ukorzenić, a potem dopiero rosnąć do góry? Bo ja mam odwrotnie.
2. Czy już pora wrzucić to do doniczek do ziemi czy jeszcze niech leży?
3. Czy takie sadzonki muszą mieć wentylację czy raczej nie powinny?