olcik5 pisze:
Ja kiszę tylko mały gliniaczek i spożywamy na bieżąco. Pierwsze dni stoi normalnie w kuchni, a potem wynoszę w chłodniejsze miejsce. Jak jest nadmiar to przekładam do słoików, ale to się rzadko zdarza znika błyskawicznie...Teraz dorobiłam się piwniczki więc można szaleć
To mamy podobne kiszenie.
Jeszcze kilka lat temu preferowałem kiszenie w dębowej beczce na cały zimowy sezon - później w "buncloku" - z marchewką i bez + zioła i niezbędne przyprawy typu pieprz/ sól ,ale było to niewygodne dla kilku osób, szczególnie z późniejszym przekładaniem do słoików.
Ostatnio, tak od 2-3 sezonów, po namowach znajomych i dzięki nim ,kiszę w małych plastikowych wiaderkach (ok.5L) z deklem. Oryginalne pojemniki tego typu, także małe beczułki, można kupić bez problemu już za 10-15zł albo wykorzystać z drugiej ręki ale tylko te których plastik jest do wykorzystania spożywczego.
Przeprowadzamy proste kiszenie - tylko poszatkowana kapusta i sól kamienna.
Warstwowo ułożoną kapustę (każda warstwa 2-3cm, "od ręki" posypana solą) trzeba dobrze ubić i najlepiej przykryć jedną warstwą liści z kapusty lub folią spożywczą.
Następnie wiaderko db zamknąć aby dekiel szczelnie przylegał nie wpuszczając niepożądanego powietrza.
Na 3-4 dni pozostawiam takie wiaderko w temp. pokojowej - ok.20-24*C aby zainicjować kiszenie a później przenoszę do chłodniejszego pomieszczenia o jakieś 10 stopni ,np piwnicy, zimny korytarz...
Po 10 dniach można już kosztować. Trzeba tylko pamiętać ,że za każdym razem kapustę pozostałą w wiaderku należy db ubić a wiaderko szczelnie zamknąć aby nam ta reszta nie zgniła.