Cześć, no i jak tam Wasze brezylki?
W sprawie ziemiórek chciałem napisać, też swojego czasu na nie narzekałem i próbowałem te nieustępliwe żyjątka z różnym skutkiem zwalczać
Ogólnie najchętniej znikają same
Owszem, ich obecność bywa wkurzająca, ale nie znalazłem dowodu na to, że kiedyś zabiły mi jakąkolwiek roślinkę. Zauważyłem, że najchętniej zlatują do doniczek z przelanymi, gnijącymi korzeniami. Interesują się też takimi podłożami, w których nie zakończył się jeszcze proces rozkładu. I pewnie dlatego obwinia się je o śmierć roślinek, podczas gdy winne są choroby grzybowe, często odnasienne. U mnie ziemią pobraną z dna kompostownika i użytą do siewu i pikowania ziemiórki nie interesują się w ogóle
Myślę, że one nie robią nic złego, ani dobrego. Po prostu są. Jeśli chcemy je ograniczyć bez chemii po pierwsze nie przelewajmy. Używajmy dobrze przekompostowanej ziemi. Podpatrzyłem, że najchętniej buszują w ziemi przy dnie pojemnika, gdy ten ma na spodzie duże otwory (doniczki 'produkcyjne'), bo chyba tam jest najwilgotniej. Wystarczy te otwory (od wewnątrz lub zewnątrz) zablokować czymś przepuszczalnym dla wody, a nieprzepuszczalnym dla ziemiórek. Od góry warstewka piasku i ziemiórki powinny mocno się zniechęcić.
Moje pierwsze brezylki nie przeżyły, bo próbowałem je zimować w szklarence. Nie było tam zimno, no ale widać i tak ponad ich siły.
Teraz posiałem trochę inny gatunek - caesalpinia gilliesii. Siewki wyglądają identycznie, nasiona nie. Kiełkowalność zależna od źródła - wschodzi wszystko... albo nic. Dosłownie
Załącznik:
HPIM0622.JPG [ 844.28 KiB | Przeglądany 691 razy ]