Ela,u nas duży nacisk kładło się na produkcję warzywniczą i sadownictwo, co mnie średnio interesowało. Tu nam faktycznie wiedzę ładowano w ilościach hurtowych i przyklepywano to wszystko praktykami. Mnie natomiast pochłaniały rośliny ozdobne, których omawianie kończyło się na suchych, książkowych formułkach. Mam wrażenie, że za "moich czasów" (boooszzzz jak to brzmi, czy ja już jestem taka stara?!?!
) kwiaciarstwo było taką gorszą siostrą...omawianą zresztą też tylko z perspektywy uprawy szklarniowej lub typowo hodowlanej. To całkiem inna bajka niż przyjemna zabawa w przydomowego ogrodnika.
Kiedy kilka lat temu kupiliśmy działkę siedziałam w necie i chłonęłam wszystko jak gąbka bo byłam w szoku zagłębiając się w mnogość ozdobnych roślin, nie tylko tych podstawowych, które omawialiśmy w szkole. Można powiedzieć, że wszystkiego uczyłam się na nowo.
Wymiana informacji i dyskusje na forach to prawdziwy skarb, 100 razy lepszy niż najlepsza książka i świeżą wiedzę czerpię własnie głównie z netu.
Oczywiście, jeśli tylko będę w stanie w czymkolwiek pomóc bardzo chętnie podzielę się tym co wiem
No to się rozpisałam...uciekam bo mnie zaraz
Anetka pogoni...sorki za tą prywatę