Mimo kiepskiej sytuacji finansowej za namową narzeczonego (że też trzeba mieć jakieś przyjemności) i za poleceniem przez Rufin1988 konkretnego sprzedawcy (za co dziękuję), zakupiłam nasionka Adenium: Ruby, Mon-north, Laymungorn, Honey i Infinity. Otrzymałam je błyskawicznie i tak samo błyskawicznie się za nie zabrałam.
Najpierw bardzo ostrożnie, bo pierwszy raz miałam do czynienia z tą rośliną, więc najpierw dwa różne nasionka, dla sprawdzenia "jak to działa".
Pierwszy kiełek zobaczyłam już trzeciego dnia. Przyznam szczerze, że jedno nasionko moczyłam 3 godziny (Ruby), a drugie 8 godzin (Honey). Ten pierwszy kiełek był oczywiście Honey, czyli cierpliwość się opłaca.
Ze względu na to, że w mieszkaniu jest dosyć zimno, miałam dylemat jak stworzyć im odpowiednią temperaturę do kiełkowania. Nie wiem jak na to wpadłam, ale wymyśliłam, że router od komputera (dla osób, które nie znają tego słowa jest to krótko mówiąc urządzenie do internetu) wydaje ciepło, więc niewielki pojemniczek, okryty folią, postawiłam właśnie na to urządzenie. Co najlepsze... to działa.
Gdy zobaczyłam pierwszy kiełek to kolejne nasionka wrzuciłam do wody. Niestety router nie jest za duży, więc pomieścił jeszcze tylko cztery nasionka (dwa nasionka Mon-north i dwa nasionka Laymungorn). Trzymałam je w wodzie chyba 12 godzin, bo moczyły się przez noc. Dzisiaj mija trzeci dzień i widać kolejny malutki kiełek.
Obym dalej nic nie popsuła.