Koleżanka przed przesadzeniem usunęła wszystkie obumarłe korzenie, miejsce przycięcia posypała cynamonem. Uschnięte korzenie, które widać na zdjęciach pojawiły się później. Dołączam zdjęcie, które pokazuje jak kwiatek wyglądał przed przesadzeniem. Storczyk był przesadzony do grubego podłoża zakupionego w kwiaciarni specjalnie dla storczyków.
Podlewała go mniej więcej co 3 tyg (w okresie wrzesień - grudzień) zanurzając go w przegotowanej ostudzonej do temp. pokojowej wodzie na 15 min. W jej mieszkaniu jest bardzo ciepło, dlatego też kwiatek był zraszany co jakiś czas (robiła to rano, a miejsce gdzie zwykle zbiera się woda w trzonie kwiatka było osuszane). Także po każdym podlaniu czekała aż woda odcieknie. Zakupiła też specjalną osłonkę do tego celu. Pęd po przekwitnięciu został przycięty wyparzonymi wcześniej nożyczkami.
Zastanawiam się, czy można teraz wyciągnąć storczyka z doniczki, wysypać ten drenaż (bo obawiam się, że te brudne kamienie też mogły mieć negatywny wpływ) i poobcinać te uschnięte korzenie, które są w doniczce. Jak sądzicie?
Co do oddzielenia młodego listka, to czy można by ewentualnie wyciąć tą górną, zniszczoną część, która wyrasta nad nim?
Kurczę, może niepotrzebnie doradziłam jej to przesadzanie....