Miał być dziś post o storczykach (i zdjęcia), ale jak się do nich zabrałam tak 5 dziś wyszorowałam, wypukałam, bo te cholerne tarczniki znowu się pokazały.
Najbardziej zarażony niestety stracił liście i już miałam go wyrzucić, ale nie potrafię. Dopóki roślina nie uschnie, nie potrafię wyrzucić, choćby nie wiem jak brzydka była.
Po zabiegu powędrował biedak w izolatkę, niestety jest tam o wiele zimniej i trochę ciemniej. Mam nadzieje, że po stracie niemal wszystkich liści nie popełni samobójstwa
Byłaby to wielka szkoda, zwłaszcza, że ma kwitnąć.
Ponadto odkryłam, że znów muszę rozsadzać (około 3 sadzonki nowe z różnych) a na dodatek przesadzić niemal wszystkie do nowych doniczek. Odkąd w kwietniu zmarła babcia, ich właścicielka nikt się nimi porządnie nie zajmuje.
Jak tak dalej pójdzie to za jakiś czas będę się z Wami wymieniać storczykami na jakieś rośliny których nie mam.
a tutaj zdjęcie biedaka: