Wśród wiosennych robót jedną z najbardziej niewdzięcznych jest dzielenie czy zmniejszanie kęp traw. Najgorsze z mi znanych są miskanty i rosplenice.
Na zdjęciu rosplenica 'Red Head', jeszcze w gruncie, obkopana szpadlem
Po wykopaniu zawlokłam ją na stół (ledwo dałam radę, kępa musiała ważyć kilkanaście kg). Dla porównania obok stoi wiaderko 20-litrowe:
Zaczęłam od piłowania (lisim ogonem), gdy była już porządna "szczelina", to przerzuciłam roślinę na tzw. trawnik . Tam dziobałam szpadlem, by szczelinę powiększyć, a następnie użyłam wideł, usiłując naciskać jednymi w jedną, drugimi w drugą stronę, by kępę rozdzielić:
Po jakiejś pół godzinie ciężkiej pracy uzyskałam wreszcie żądany efekt:
Jeśli ktoś ma możliwość zadania tej roboty jakiejś sile pomocniczej ("Pudzian" mile widziany), to gorąco polecam
Fajnie się sadzi trawę, po paru latach wygląda zjawiskowo kwitnąc, ale to dzielenie naprawdę jest upiorne. A różne rzeczy robię w ogrodzie, zdarzało mi się również wykopywać i wycinać drzewa, w porównaniu z dzieleniem traw nie było to takie ciężkie zadanie.
B.