A jednak musiałam pogrzebać i przy pozostałych sadzonkach i ... wszystkie puściły korzonki!
Bez, o ile zwykłą carnosę ukorzeniałam w ziemi bez cudowania z podgrzewaniem, czy nawilżaniem, po prostu wsadziłam kawałek pędu do ziemi i po 7-10 dniach były już korzonki, nawet ciemną i zimną zimą, o tyle po stracie curtisii i eskimo jestem bardzo ostrożna co do pozostałych hoi. Chucham i dmucham... Nawet carnosa tricolor okazała się być wyzwaniem.
Obecnie trzymam je położone na płasko i lekko tylko oprószone podłożem, w talerzu z ziemią (mieszanka własnej roboty na bazie kompostu, humusu, itd.) i keramzytem, żwirkiem, na ręczniku położonym na grzejniku (na 3-4 nr), a zwykłą fotograficzną blendą odbijam im światło od okna. Do tego 1-2x dziennie zraszam ciepłą przegotowaną wodą i przy okazji przez 5-10 minut wietrzę. Jak widać, są efekty
Natomiast nigdy nie udało mi się ukorzenić w wodzie. Zresztą, w tym roku przekonałam się, że zdecydowana większość roślin najlepiej ukorzenia się od razu w podłożu. Szczególnie filodendrony, grudniki, epiphyllum, epipremnum, ... i właśnie hoje