Dorzucę sprawdzony ostatnio przepis na daktylowca. Daktyle są ekstremalnie tanie, warto korzystać
Ok. 140-150 g daktyli bez pestek, z lekka posiekanych, zalać 3/4 szklanki gorącej herbaty (w pierwotnym przepisie mowa o Earl Grey; ja polecam dodanie do zaparzanej herbaty kilku goździków), dodać 1 łyżeszczkę sody, pomoczyć do ostudzenia, wrzucić herbatę i daktyle razem do blendera i zmiksować.
2 jabłka zetrzeć na tarce lub - mniej roboty - zmiksować w blenderze (na wolniejszych obrotach, krócej, wtedy wyjdą wiórki).
Zmieszać razem 1 i 1/4 szklanki mąki, 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia, 4 jajka, ok. 100 g cukru, dodać 3/4 kostki (150g) stopionego i ochłodzonego masła, zmiksowane jabłka i daktyle, można dodać trochę wanilii i ewentualnie trochę posiekanych orzechów albo migdałów. Mieszanie - zwykłą łyżką.
Forma okrągła ok 24 cm średnicy, natłuścić masłem, wysypać mąką lub lepiej tartą bułką, wlać ciasto i piec w temp. 160 st. C, termoobieg, ok. 55 minut do 1h 5 minut (trzeba przetestować ciasto patyczkiem).
Nie jest to ciasto typu "gościowego", nie jest też bardzo słodkie, ale miękkie, wilgotne, smaczne, w smaku czuć te daktyle.
B.