Jeden z najpiękniejszych ogrodowych kwiatów - rodzima, skromna przylaszczka. Zmienna w nastrojach i kolorach, zwykle niebieska, czasami różowa i biała. Kolekcjonerzy miewają odmiany pełne, uprawiają też chimeryczne,trudne i piekielnie drogie gatunki japońskie. Trafiają się przylaszczki siedmiogrodzkie. Moim zdaniem najcudowniejsza jest jednak ta "wersja podstawowa". I łatwa w uprawie, nie lubi ruszania, nie lubi słońca latem i jesienią, musi być przefiltrowane przez liście krzewów i drzew, wiosną za to słońce musi ją wygrzać. Liście często zimozielone, teraz można poobcinać, by odsłonić kwiaty. No i warto stworzyć jej quasi-leśne warunki, czyli dawać naturalną ściółkę albo po prostu nie sprzątać tego co spadnie jesienią. Dobrze reaguje też na delikatne podsypywanie dolomitem.
Pierwszy zwiastun tegoroczny, widocznie pod paprocią najcieplej. Pozostałe w pąkach.
B.