Trudno powiedzieć. Pracuję w stadninie i mieszkam w budynku do niej należącym. Tracę pracę= tracę dom.



Nie mogę tego zrobić, bo "polityka" zagospodarowania tych gruntów jet niewiadoma. Zmienia się wielokrotnie. Właśnie w zeszłym tygodniu postawiono mi 12 boksów dla koni. O nich nie myślano aż do tego miesiąca. Coś się zmieniło, przybywa koni i trzeba im zapewnić dach nad głową.



Podobne tłumaczenie: uprawię ziemię, nasadzę, zadarni... i nagle trzeba tam coś stadninowego postawić (boksy, płyta obornikową, jakąś wiatę na słomę, siano...). Szkoda zachodu.



Teren jest naprawdę nierówny. Mam kawałek równego, kupiłam kosiarkę ręczną i sobie radzę, ale na reszcie nie da rady.

Wiecie, to takie moje przymierzanie się, bo jak do tej pory wykaszali pracownicy. Ja w tym czasie jestem w głównej stajni, więc huk mi nie przeszkadza. Przeszkadza mi tylko to, że oni koszą wszystko. Mój klematis był przez trzy lata sukcesywnie skracany do 7 centymetrów. I co ciekawsze, oni tego nie robią specjalnie. Czasem dzwonią do mnie, by się upewnić: "Te kwiatki na rogu domu mamy zostawić? Tak, to topinambur. Ma zostać" Wracam i co? Topinambur ścięty do cna, a w drugim rogu domu pięknie obkoszony krzak odbijającej kaliny wciąż dumnie rośnie.

_________________
Wiedźmowata

Jakieś słupki płotki, lub pasek skopanej gleby, ewentualnie płyty chodnikowe. Ogrodzony teren powinien być nienaruszalny.

_________________
Mój ogród cz. pierwsza,
druga i trzecia
aktualne burze
wacław pozdrawia

Popieram Wacława, bo znam problem z autopsji. Zawsze i wszędzie jednostki "niewyrobione ogrodniczo" koszą cenne rośliny. Szkoda śliny na tłumaczenia, z nich NIGDY nic nie wynika, kiwają głową i robią po swojemu, byle szybciej. Pomagają wyłącznie płotki lub inne ogrodzenia. Duże, widoczne, mogą być czerwone.

B.

_________________
Moje domowe rośliny cz.1 , cz.2 i cz.3

Tak, tylko że mnie by nerwica wzięła, gdybym co kilka metrów widziała paliki, słupki czy płyty chodnikowe. To ma być wiejski ogród, nie plac opłotkowany.



To jest jakieś wyjście. Jeśli czas i siły mi pozwolą spróbuję pokopać.

_________________
Wiedźmowata

Ewa, wiejskie ogrody bywały i bardzo często bywają otulone drewnianymi płotami, najczęściej ze sztachet.

_________________
Mój ogród cz. pierwsza,
druga i trzecia
aktualne burze
wacław pozdrawia

Ja wiem i to mi się bardzo podoba, ale nie podobałoby mi się, gdyby co kilka metrów leżała płyta chodnikowa, czy był wbity czerwony palik dla zaznaczenia rosnącej tam rośliny.

_________________
Wiedźmowata

Możesz stawiać tylko na czas koszenia, chodzi po prostu o wizualną przeszkodę. Palik z czerwonymi wstążkami np.
Pasek skopanej ziemi nie zostanie zauważony, mogę się założyć, poza tym będzie zarastać w sezonie.

B.

_________________
Moje domowe rośliny cz.1 , cz.2 i cz.3

Widzisz, czas koszenia jest nieprzewidywalny. Jest to drugorzędna praca w stadninie i kosiarze chodzą wtedy, gdy coś się w pracy przy koniach poplącze (miało przyjechać siano, a nie dojechało; miały być konie łączone, ale zbyt ślisko na okólniku; trzeba było wywieźć klacz do krycia, ale nie grzeje się...) więc te paliki stałyby dzień, albo tych dni dziesięć.

Jakoś przeżyłam z tym kilka lat, to może i teraz dam radę.

_________________
Wiedźmowata

Kupiłam. Już prawie miesiąc temu, ale jakoś nie było kiedy o tym napisać.
Kupiłam spalinową, bo jednak z kablem byłoby dużo więcej zachodu (Stihl FS 55 - lekka, jakieś 4,5 kilograma, taka babska). Przez dwa tygodnie wymyślałam sobie od głupich. No niestety, mimo dokładnych nauk sąsiedzkich, jak to ustrojstwo zmusić do pracy, nie dawałam rady. Sąsiadowi zapalała się, mnie nie. Nawet po przeczytaniu instrukcji i postępowaniu według niej - nic. Nie zapalała. W pracy ogłosiłam chłopakom, że albo jestem głupia i za słaba do tego szarpania, albo że zalałam świecę i nic z tego. Oni ją jednak odpalili bez problemu. Dostałam nowe instrukcje - nieco odmienne od tych sąsiadowych i od tych pisemnych... Wróciłam do domu, szarpnęłam, ZAPALIŁA. Koszę. I żyłką i nożem. Jeszcze muszę się nauczyć zmiany żyłki, ale to najmniejszy problem, bo nawet jak mnie to przerośnie, to zaniosę chłopakom "głowicę" do pracy i mi to zrobią.

_________________
Wiedźmowata

Ewa, o tym że spalinówka ma bardziej rozbudowaną instrukcję obsługi pisałem na początku wątku. W zasadzie wszystko jest do opanowania, tylko że większym kosztem i bardziej rozbudowaną obsługą. Ważne że dajesz se radę.

_________________
Mój ogród cz. pierwsza,
druga i trzecia
aktualne burze
wacław pozdrawia