Ze względu na ciężką chorobę i bardzo częste pobyty w szpitalu nie mogę się dobrze opiekować moją zielonością. W związku z tym postanowiłam (z wielkim bólem serca) pozostawić sobie tylko trochę sukulentów i storczyki do czasu wyklarowania sytuacji (a to może jeszcze sporo potrwać) - nie mogę patrzeć jak moje kwiatki coraz bardziej marnieją po każdym kolejnym powrocie ze szpitala. Korzystając z tego, że jeszcze nie ma mrozów i że chwilowo jestem w domu, chciałabym możliwie szybko oddać moje zieloności osobie z Lublina (lub mogącej sobie zorganizować z Lublina transport kwiatków). Kwiatki oddaję za darmo, ale pod jednym warunkiem: tylko użytkownikowi mającemu na tym forum swój wątek lub zobowiązującemu się go założyć, tak bym mogła od czasu do czasu zerknąć, co się u moich dzieci dzieje - można też to robić jako kontynuację tego wątku.
Oddanie ich aktywnemu forumowiczowi może mi też umożliwić ewentualne uzyskanie w "lepszych czasach" zwrotnie szczepek do odnowienia kolekcji.
Rośliny, które mam do oddania, to difenbachia, Begonia erytrophylla, trzykrotki: biało-zielona, różowo-zielona, zielona z fioletowym spodem liścia, paprotka, fiołki afrykańskie, kalatea "Blue Grass", Peperomia puteolata (mało się nie popłakałam, jak zobaczyłam, wróciwszy wczoraj ze szpitala, że mi prawie uschła - kaloryfer grzeje...
), szeflera miniaturowa "Janine", małe szczepki trzech kolorów zielistki: zielonej, zielonej z białym środkiem liścia i zielonej z białymi brzegami, ukorzeniony liść zielonej szeflery (eksperyment czekający na dziecko...
)
Bardzo ważna uwaga: ze względu na wciąż niewytrzebione u mnie ziemiórki wszystkim kwiatkom trzeba koniecznie od razu po przeprowadzce wymienić ziemię i profilaktycznie powtykać żółte lepy. Trzykrotki w ogóle oddam w formie ciętych szczepek, a bryły korzeniowe wywalę w całości.