Nie znamy procesów technologicznych praktycznie żadnej żywności
Tak bulwersuje saletra...przecież kiszone ogórki i kapusta kiszona w ilościach sklepowych(a nie u was w beczce w domu) jest gaszona jadem mrówkowym, alkohol mocznikiem... Zresztą nie tylko one, nie będę wam psuć apetytu- żyjemy w świecie złudzeń i bardzo się oburzamy jak nas z niego jakiś filmik budzi a potem znów zasypiamy,może bez zupki chińskiej, za to z kieliszkiem wina z siarczynami albo piwa czy pokarmami tak codziennymi że większość osób nie może z nich zrezygnować bo coś jeść trzeba
Czy ktoś się zastanawia ile razy jest pryskane w przechowalni jabłko, marchew itp. żeby ładne przetrwało zimę?
Mamy świat pełen chemii- czy trochę saletry w przyprawie lub makaronie będzie bardziej szkodliwe od chemicznych aerozoli psiukających z kontaktów co kilka sekund żeby w domu pachniało konwalią? Albo od chemii która nadaje cudny połysk naczyniom ze zmywarki i którą zjadamy(bo przecież nie jest spłukiwana..). A może od płynów zapachowych które dodaje się do prania w ostatniej fazie płukania żeby ubranie mocno pachniało a który zostaje w całości w ubraniu? Ile miesięcy truje nowy dywan? Ile trucizn bywa w kremach do ciała?
Możemy albo dostać obłędu albo szukać złotego środka
Chińskich(hmm czy Knorr albo Winiary to chińskie marki?albo czy ktoś ma złudzenia że one inaczej robią ten makaron?) zupek nikt nie je co drugi dzień a w domach promieniujących chemią bywa całą dobę i snu to z powiek nie spędza...
Mnie bardziej irytują takie inicjatywy, widoczne także na fb że zbieramy się w grupę bo będziemy kupować żywność nie z hurtowni, nie od farmerów, a od małych, okolicznych rolników-żeby było taniej i przede wszystkim zdrowo-bo znasz źródło,możesz je odwiedzić... I co? I to że dziwnie idzie wyłącznie nabór chętnych na zakupy, skąd biorą się produkty i ich sprzedawcy nie wiadomo, na filmach reklamujących te bazarki grup widać takie drobiazgi jak pomarańcze(rozumiemy że od polskiego rolnika?), butelkowane w plastikowe firmowe buteleczki coś z nabiału...(a więc na pewno nie z małego gosp...) Tysiąc osób robi zakupy a dostawców ledwo kilkunastu...naprawdę ktoś jest tak naiwny żeby sądzić że są w stanie zaopatrywać w sposób ciągły tyle osób nie mając dużej, hurtowej produkcji danego warzywa/owocu, tylko z eko uprawy bez chemii?
Wpis-szukamy dostawcy zdrowych jabłek-w środku zimy po prostu bawi, bo teraz są jabłka tylko z przechowalni, więc od dużych sadowników. Żadne tam bio. Zresztą to ostatnie też już nie ma takiego znaczenia jak na początku bo jest cały szereg preparatów do oprysków dopuszczonych do użytku w rejestrowanych gospodarstwach eko. No ale te setki klientów z miasta myśli że mają dzięki grupie zdrowe jedzenie od małego rolnika a nie od tych samych osób które dostarczają je na giełdę