Kochani!
W nowym wątku wita was najszczęśliwsza istota pod słońcem, od wczoraj właścicielka (a ściślej dzierżawca) trochę ponad 400 metrów kwadratowych bagna i chaszczy, szumnie zwanych "Działką pod Gramofonem". Dlaczego pod gramofonem, wyjaśnię w dalszej części programu.
Od dawna marzyłam o tym, by mieć swój własny kawałeczek ziemi, swoją małą oazę, którą sama będę współtworzyć razem z naturą. Było to jednak bardzo nierealne, do czasu. Jednak warto szukać i rozglądać się za rozwiązaniami, które nam samym by nie przyszły do głowy. Okazało się, że w jednym z ogrodów działkowych w Lublinie można kawałek ziemi dostać praktycznie za darmo. Jakim sposobem? Ogród w dużej części jest na terenie podmokłym, w dodatku miejscami zalewanym przez Bystrzycę - to sprawia, że wiele działek jest zupełnie opuszczonych. Są kompletnie zarośnięte (niektóre wręcz trzciną), a w deszczową pogodę w wielu miejscach tworzą się całe jeziora. Na takie działki oczywiście nie ma chętnych, dlatego - podczas gdy normalną, użytkowaną wcześniej działkę można odkupić od poprzedniego działkowicza (a ściślej odkupić prawa do użytkowania działki, bo ziemia nie stanie się naszą własnością) za kilka do kilkudziesięciu tysięcy - za moje "400 metrów bagna i chaszczy" zapłaciłam dwieście złotych wpisowego i symboliczną opłatę za pierwszy rok użytkowania (później opłaty będą w okolicach 200 zł za rok).
Miałam przy tym niesamowite szczęście, bo trafiła mi się chyba ostatnia działka z całkiem zdatną do użytkowania altanką - prawie wszystkie opuszczone działki są zupełnie bez żadnych obiektów - a jednocześnie jedna z największych w ogrodzie. Uchowała się ta działka bez nabywcy dzięki temu, że przez jakieś przeoczenie w wykazach ogrodu widniała jako nie mająca żadnej altanki... na zdjęciu satelitarnym też altanki nie widać, tak schowana jest w gąszczu. Gdy przyszłam do zarządu pytać o działkę, usłyszałam, że nie ma już działek z altanką - to była dla mnie fatalna wiadomość, gdyż sama nie byłabym w stanie sobie nic wybudować - pozostawała tylko jedna, na której miała być altanka wymagająca gruntownego remontu. Dostałam mapy i klucz do bramy i poszłam oglądać wolne działki - ta, którą mi proponowano, owszem, podobała mi się (bo cudownie dzika i zarośnięta), ale altanka rzeczywiście wymagała niemal wybudowania od nowa - przede wszystkim miała przegniły dach, przez co i całe wnętrze i podłoga były już zbutwiałe. Co gorsza, z tyłu do altanki przylegało całe jezioro, dosłownie dom na wodzie... Tymczasem jednak, idąc w stronę tej działki, mijałam inną, równie (a nawet bardziej od niej) zarośniętą, na której ze zdumieniem zauważyłam coś, co wyglądało jak altanka, a po przedarciu się przez zarośla rzeczywiście okazało się nią być - mimo że dopiero co, w biurze, pani mówiła mi o niej "duża, ładna działka, ale nic na niej nie ma". Altanka-widmo okazała się być w dużo lepszym stanie niż ta legalnie istniejąca, dodatkowo obowiązkowe działkowe jezioro znajdowało się w odległości nie zagrażającej jej istnieniu (świetnie trafiłam, że wybrałam się na rekonesans w deszcz, dzięki temu mogłam ocenić każdą działkę także pod względem jej wodoszczelności).
Wczoraj po południu "przybyłam, zobaczyłam i zwyciężyłam", a dziś rano wróciłam obejrzeć dokładniej moją już działkę. Przyszłam tylko obejrzeć, skończyło się na czterech godzinach pracy - porządkowanie zajmie mi wiele, wiele tygodni... ale właśnie tego chciałam, takiej dzikiej, zarośniętej, tajemniczej działki, a nie pustego, równego pola.
Ponieważ nie wzięłam ze sobą ubrania na zmianę, a wczoraj i w nocy cały czas padało, więc nie będę nawet mówić, jak po tych czterech godzinach wyglądały moje buty i spodnie...
Ależ się rozpisałam, żeby już nie zanudzać, pora przejść do ilustracji. Tak wygląda większa część mojej działki:
Załącznik:
azDzialka 2016-03-08 6406.JPG [ 579.79 KiB | Przeglądany 4678 razy ]
Załącznik:
azDzialka 2016-03-08 6408.JPG [ 578.55 KiB | Przeglądany 4678 razy ]
Załącznik:
azDzialka 2016-03-08 6411.JPG [ 621.45 KiB | Przeglądany 4678 razy ]
Niemożliwe jest, żeby opuszczony kawałek ziemi obył się bez odrobiny złomu:
Załącznik:
azSmieci 2016-03-08 6407.JPG [ 594.11 KiB | Przeglądany 4678 razy ]
Oprócz tego, co na powyższym zdjęciu, pozbierałam z działki dwa worki rozmaitych "artefaktów" (głównie oczywiście butelek). Wśród zupełnie typowych i spodziewanych znalezisk ogromnie zaskoczyła mnie... płyta gramofonowa.
Stąd pomysł, by od niej nadać nazwę mojej działce.
Załącznik:
azPlyta 2016-03-08 6409.JPG [ 463.49 KiB | Przeglądany 4678 razy ]
A to już mój pałac. Jest piękny! Posiada nawet dziurę w dachu, przez którą można patrzeć na niebo!
A poważnie, dziurka jest niewielka, poza tym pałac jest w dobrym stanie, pomijając powybijane szyby (teraz okna zabite są okiennicami). Bardzo dużo czasu zajęło mi zbieranie okruchów szkła - okna były rozbite w drobny mak.
Załącznik:
azPalac pod Gramofonem 2016-03-08 6401.JPG [ 467.8 KiB | Przeglądany 4678 razy ]
Załącznik:
azWnetrze palacu 2016-03-08 6402.JPG [ 348.48 KiB | Przeglądany 4678 razy ]
We wnętrzu - jak widać - zupełnie dobry regał, ale też takie wzruszające znaleziska, jak para malutkich, dziecięcych kaloszy, i resztki hamaku z wizerunkiem indianina...
Posiadam nawet wieszak na ubrania, gustowny, po deszczu wygląda jak polakierowany, a co najważniejsze, stojący akurat w miejscu, gdzie jest mi najbardziej potrzebny i najwygodniejszy...
Załącznik:
azWieszak 2016-03-08 6417.JPG [ 519.22 KiB | Przeglądany 4678 razy ]
Załącznik:
azWieszak 2016-03-08 6416.JPG [ 507.65 KiB | Przeglądany 4678 razy ]
Załącznik:
azWieszak 2016-03-08 6418.JPG [ 461.22 KiB | Przeglądany 4678 razy ]