Do kaktusów nigdy nie pałałam miłością, ani nie miałam do nich ręki. Dopiero jak zobaczyłam u mamy w ogródku jak te rośliny kwitną, byłam w szoku widząc ich inną twarz, nowe wcielenie!
Jestem raczej amatorką roślin o dużych liściach, jak właśnie moje ukochane: kalatea, maranty, alokazja, klonik, nefrolepis, monstera dziurawa, skrzydłokwiat, cibora, cissusy, bluszcze, czy pokazana wcześniej rafidofora.
Sadzonkę sansewiery przygarnęłam z litości, gdyż mama chciała ją wyrzucić, a mi szkoda każdego liścia.
A co do ręki do kwiatów, to chyba macie rację, bo już od podstawówki miałam tak bujne i tak liczne okazy, że sąsiedzi się dziwili, np. paprociami ok. 2 metry długości, a klatka schodowa była bogato ozdobiona na bieżąco czymś dorodnym, co już nijak nie mieściło się w mieszkanku