Elu - lewizja jest u mnie bodajże trzeci sezon. Zimuje bez problemu, jednak rośnie w miejscu suchym, zadaszonym więc nie jest tak narażona na jesienne słoty i pozimowe zastoje wody.
Lubię gdy świat wokół mnie jest barwny. Od razu mam lepszy humor. Słoneczne, żywe kolory rozświetlają otoczenie nawet w pochmurny czas.
Całkiem przypadkowo wyszedł mi za to ten wiejski zakątek. Nazbierało się trochę elementów, które stwierdziłam, że dobrze by było zestawić ze sobą. Brzozowe obramowanie pasowało mi do tej stylistyki. Do tego jest bardzo praktyczne, bo w miarę powiększania rabaty, wystarczy je swobodnie przesuwać.
Co do kuklika, to nie jest już taki samotny- dokupiłam mu dzisiaj bratnią duszę. Niestety nie wiem jakiego dokładnie będzie koloru. Pączki wskazują na jakiś żółto-pomarańczowy mieszaniec. Niebawem się przekonam.
Nowy nabytek przywiozłam ze Święta Kwiatów organizowanym w chorzowskim Parku Śląskim. Lubię to miejsce i raczej przyjeżdżam tam z sentymentu niż dla szaleństwa zakupów. Trudno mi się wiarygodnie wypowiadać co do samej imprezy, bo byłam praktycznie na jej zakończeniu. Ludzie wracali z zakupami więc pewnie imprezę można ogólnie uznać za udaną. Ja jednak mam w pamięci dawne jej edycje. Wydaje mi się, że było znacznie więcej wystawców a i asortyment był większy. A może moje odczucia wynikają z faktu, że stałam się bardziej wybredna (zrzędliwa?
) a i na rynku jest więcej dostępnych odmian i trzeba bardziej się postarać by zadowolić klientelę? Spacer po tym parku w słoneczne niedzielne popołudnie jest jednak dla mnie bezcenny.