Słuchajcie podstawą jest dobry zakwas. Mój dojrzewał 6 dni. Wszelkie próby pieczenia przedtem spełzły na zakalcu...Zakwas zrobiłam z mąki żytniej. Do dużego wyparzonego słoja wsypałam cztery łyżki stołowe mąki i wlałam tyle samo wody przegotowanej i letniej. Wszystko trzeba wymieszać drewnianą łyżką. Zakręcamy nakrętka słoik i owijamy jeszcze w ręcznik lub ściereczkę całość. Słoik wylądował u mnie obok kaloryfera. Każdego dnia czynność powtarzamy pamiętając o mieszaniu i mówieniu do naszego zakwasiku prosząc o szybki ferment. Po kilku dniach powinien pachnieć lekko octowo i mieć w sobie masę bąbelków.
Przepis na chleb:
pół kilograma mąki żytniej
dwie łyżeczki płaskie soli
połowa naszego zakwasu
około 200 ml letniej wody
pisze około, bo ja dodaję na czuja do momentu, aż się zagniecie ciasto. Ciasto ma być luźne, ale dać się zagniatać. Po lekkim wyrobieniu odstawiamy na 20 minut w ciepłe miejsce. Naczynie w którym odstawiamy lekko smarujemy oliwą aby potem łatwiej wyjąć ciasto. Potem zagniatamy jeszcze raz, ale nie długo ok 6 minut i przekładamy do wysmarowanej tłuszczem i wysypanej otrębami blaszki. Zawijamy w folię i chleb ląduje w lodówce na noc. Rano powinno podwoić swoja objętość. Potem ląduje w piecu 210 stopni na 10 minut potem zmniejszamy do 180 i pieczemy jeszcze 50 minut