Moja nolina. Zimą zaczęło się dziać coś złego, liście bladły, potem brązowiały, w końcu straciła wszystkie. Na lato powędrowała na powietrze i liczyłam, że wybije coś z kaudeksu, z jakiegoś uśpionego pączka. Kaudeks był cały czas twardy. Ostatnio trochę przestawiałam rośliny (czytaj: dopychałam kolanem doniczki na parapetach) i przyjrzałam się bliżej. Że ta część "szyjkowa" miękka - no to pomyślałam, że przytnę i zacynamonuję. Ale potem dotknęłam też brzuszka i niestety, z jednej strony miękki z lekka i zaczyna się skórka marszczyć. Kosz na śmieci czy jeszcze poczekać? Ciepły pokój czy zimna piwnica? Wiem, że można kupić duże już rośliny za niewielkie w sumie pieniądze, no i zresztą mam drugą, którą dostałam jako gratis z wymian ze 2 lata temu, ale tę wyhodowałam od siewki i zwyczajnie mi szkoda.
B.