Namówiona przez
Mirę, a zachęcona przez innych otwieram wątek poświęcony uwagom na temat fotografowania przyrody, głównie roślin. Chciałabym aby pojawiły się tu Wasze pytania i rozwiązania problemów, dzielmy się umiejętnościami i wątpliwościami.
Nie będę się wymądrzać, bo żadnym fachowcem w tej materii nie jestem, żadnego kursu fotograficznego też nie przeszłam. To wszystko moje własne doświadczenia, troszkę już przeżyłam, więc i doświadczeń trochę się zebrało. Nie będę także wracać do przeszłości, do fotografowania aparatami tradycyjnymi, bo oprócz pasjonatów, chyba dziś nikt już się nimi nie posługuje.
Od kilku lat (chyba 7) posiadam Panasonic Lumix DMC-LZ7, to amatorski cyfrowy aparat kompaktowy. Parę razy miałam też w ręku Canon powershot a620 i jakiegoś FinePix.
Nie jest więc to wypasiony sprzęt, a przeciętny - wolałabym mieć kompakt z wymiennym obiektywem, ale nie narzekam (a przynajmniej rzadko). Zaletą tych aparatów są małe rozmiary, a więc zawsze można je mieć przy sobie.
Dobre zdjęcie, kompozycyjnie i technicznie, można zrobić najprostszym sprzętem, ale niestety, nie w każdych warunkach. Fotografia powstaje najpierw w głowie, a dopiero potem do jej zapisu używam sprzętu. Na początek warto sprawdzić jakie możliwości daje nam aparat. Wiem, że to brzmi banalnie, ale często widzę jak ktoś usiłuje zrobić z bliska fotografię jakiegoś detalu, gdy minimalna odległość od przedmiotu (wg. instrukcji) wynosi np. 40 cm. Innym częstym błędem jest zbyt duży plan gdy chcemy by widz skupił swoją uwagę np. na jednej roślinie.
Starajmy się też unikać fotografowania w ostrym słońcu...
Ciąg dalszy nastąpi... pewnie jutro...
Muszę poszukać materiału roboczego
Podrzucajcie tematy