Halo , czesc wszystkim, bardzo was prosze o pomoc. Mam piekna szeflerke to znaczy juz nie jest zbyt piekna, moja szeflera bardzo dobrze rosla do ostatniego czasu. Problem byl w tym ze nie rosly jej liscie od dolu tylko od gory, a caly badyl 30 centymetrowy byl brazowawy, a na czubku zielony i stamtad rosly nowe. Od jakiegos czasu zaczelo mi strasznie wiednac, te liscie co wyrosly nowe nie rozwinely sie , sa straszne jak by byly powykrecane, pytalam o to w kwiaciarni kobieta powiedzaiala mi ze mam odciac ten brazowy badyl bo juz jest do niczego i wziasc ten zielony do wody. Na razie to nie puszcza mi w ogole korzeni:(czy jest mozliwosc ze ja uratuje?? a liscie dalej wiedna jeszcze bardziej...


Sorry nie mam polskich liter.

Cierpliwości, korzonki puszczą szybciej jak nakryjesz folią lub słoikiem i ustawisz w ciepłym słonecznym miejscu, pamiętając o codziennym wietrzeniu.

A czy mam te liscie zwiedle oderwac?

Jeżeli więdną i usychają to tak ale jeżeli wyglądają zdrowo to może się podniosą...?

Juz sa w takim stanie ze już nie ma co ratowac tylko jeden jest dobry bo wczesniej sie rozwinal wiec go zostawie , a pozostale chyba nie ma co trzymac:( a ile trzeba czekac na ukorzenienie sie?

Nie mam doświadczenia z szeflerą ale ogólnie to tak od 2 tyg. do miesiąca przy dobrych warunkach tzn. ciepło i wilgotno.

Dziekuje bardzo

,,też mam szeflerę i niedawno zauważyłam że młode listki są poskręcane i nie chcą się rozwinąć-wzięłam szkło powiększające i znalazłam malutkie białe robaczki,prawie pyłki i to były młodziutkie mszyce,rozprawiłam się z nimi w naturalny sposób,po prostu mocno i dokładnie strzepuję je codziennie z tego pędu i zaczyna już rosnąć .