Zdobyłem dziś dojrzałego granata, przygotowałem 10 nasion - delikatnie usunąłem osnówkę, opłukałem i osuszyłem. Posadziłem od razu - bez żadnego namaczania ani stratyfikacji. Podłoże: ziemia kwiatowa 50% + drobny żwirek kwarcowy 25% + rozdrobniony węgiel drzewny 25%. Lekko podlałem, okryłem folią i postawiłem na parapeci (wystawa zachodnia). Pod folią panuje ok. 25-30*C (gdy słońce będzie dogrzewać, muszę kontrolować temperaturę, żeby nasionek nie ugotować).
Czy przy takim postępowaniu (chodzi mi o brak stratyfikacji) jest szansa, że pestki skiełkują? Próbował ktoś tego? Po jakim czasie mogę spodziewać się ewentualnych efektów?
Dodam, że w ten sposób wyhodowałem wiele roślin egzotycznych i kiedyś już próbowałem uprawy granatu i nie ukazała się żadna siewka
Ale to była zima, na parapecie poniżej 18*C, inna bajka
(O dziwo kiwi wyrosło w takich warunkach!)
Cóż, jeżeliby się coś pojawiło, na pewno się pochwalę. Trzymajcie kciuki