Mam nowe, niezbite dowody na to, że wiosna zagościła już u nas na stałe.
Po pierwsze kupiłam sobie nowe buty, a to niechybnie oznacza u mnie wiosenne ożywienie.
Nie są one może jakimś ostatnim krzykiem mody, ale w mojej decyzji o ich zakupie zaważyła nie próżność, ale praktyczność.
Wygodne też za specjalnie nie są, ale przydają się ogromnie.
Wypróbowałam je już w minioną sobotę, rozmiar jest uniwersalny, więc jakoś sobie poradziłam.
Tylko moje strudzone życiem nogi odczuwają to boleśnie do dziś.
Bo - zobaczcie sami - wygodne klapeczki, ani szykowne szpileczki to nie są:
Załącznik:
P1110649.JPG [ 94.28 KiB | Przeglądany 1431 razy ]
Obuwie do aeracji trawnika, ma pomóc mojemu zewnętrznemu dywanowi w utrzymaniu swojej zieloności i bujności.
Deptanie w tych trepach po gęstej darni trawnika nie było moją największą sobotnią przyjemnością, ale czegóż to się nie robi, żeby było pięknie!