Temat dość dawno została założony, ale jakoś bez ilustracji... Pora to zmienić.
Myślę, że wiele osób zaglądających na nasze Forum wsadzało do ziemi nasionko cytryny czy pomarańczy i obserwowało wzrost malutkiego drzewka. Zazwyczaj po pewnym czasie taka roślinka znika z naszego domu...
Sama też tak robiłam. Rosły mandarynki, cytryny, pomarańcze... Nie miałam jeszcze doświadczenia, więc kończyły swój żywot usychając lub opanowane przez szkodniki, czasem miały szczęście i trafiały w lepsze ręce...
Na pewnym etapie zainteresowałam się bardziej cytrusami i trochę poczytałam o nich. Dowiedziałam się, że na kwiaty naszej cytrynki możemy liczyć po kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu latach (o ile nie dopisze nam szczęście w postaci
nasionka wielozarodkowego).
By cieszyć się wcześniej owocami, kupiłam więc pierwszą cytrynę skierniewicką i rzeczywiście doczekałam się owoców. Pokazywałam je w swoim wątku egzotyków. Nasion w nich jest zawsze sporo, a więc warto było sprawdzić czy wyrosną podobnie. Jedenaście lat temu (+/- 1 rok) posadzone zostało nasionko, z którego wyrosła cytrynka. Nie była urodziwa, atakowały ją tarczniki. Niestety, nie mam zdjęć z tamtego okresu
.
Kilka lat temu drastycznie ją przycięłam, zaczęłam nawozić razem ze swoimi cytrusami. Myślałam o przeznaczeniu jej na podkładkę i zaszczepieniu szlachetnych zrazów, nie było jednak okazji, a i brak umiejętności miał swoje znaczenie. Rosła więc dalej i niedawno, ku swojemu ogromnemu zaskoczeniu zobaczyłam taki widok:
Na razie jest jedyny, ale pojawił się na drzewku z własnego nasionka
Bardzo powoli się zbiera by rozwinąć swoje płatki, ćwiczy moją cierpliwość:
Załącznik:
jedyny.JPG [ 142.19 KiB | Przeglądany 798 razy ]
Teraz czekam na następne, chociaż może w tym roku już więcej nie będzie, na razie nie widzę.