Dzień dobry! Chciałabym serdecznie przywitać się na forum, to mój pierwszy post. Założyłam konto, żeby ratować moją Monsterę. Zawsze o takiej marzyłam, ale nie miałam na nią dotąd miejsca.
Roślina kupiona niedawno, chyba w październiku, wspaniale rosła i cieszyła oko, aż tu nagle zaczęło się z nią dziać coś bardzo niedobrego. Nie mam dużego doświadczenia i choć wkładam w to dużo serca i kombinuję, to nie umiem właściwe zareagować
Spójrzcie proszę, co jej jest? Na liściach zaczęły pojawiać się suche, ciemne plamy, które nie występują na wszystkich liściach. Najpierw pomyślałam, że to zwyczajnie z przesuszenia. Podlewam ją raz w tygodniu (ponoć tak należy), więc zaczęłam obficie zraszać - myślałam, ze może powietrze jest za suche. Nawozu w niskim stężeniu użyłam chyba tylko dwa razy w życiu roślinki, bo czytałam że w sezonie grzewczym należy odpuścić. Stanowisko jest chyba idealne - ok. 3 metrów od dużego okna, z dala od grzejnika i przeciągów.
Najbardziej niepokojący moment w życiu monstery miał miejsce, gdy nowy liść Monstery, z którego bardzo się cieszyłam, dostał czarnych zaplamień i to nie takich wysuszonych, ale jakby takich wilgotnych, nadgniłych. Nie mogłam na niego patrzeć i go obcięłam - końcówka łodygi też zczerniała. Czy to jest jakaś choroba, grzyb? Zaplamienia liści jak u filodendronów?
Ja i moja nieszczęsna Monstera bardzo, bardzo prosimy o ratunek!