dziekuje Wam za pochwaly, staram sie jak moge, choc caly czas sie ucze i przyznaje bez bicia ze kilka roslinek zalatwilam "na amen"... na szczescie dzieki pomocy wspanialych forumowiczow idzie mi coraz lepiej,za wszelkie cenne rady zamieszczane na tym portalu ogromne dzieki
Kasiu to moje drugie podejscie do owadozerow, zaczynalam od mucholowki,ktora wykonczylam nieodstana woda lana prosto z kranu... teraz podlewam destylowana badz odstana, cale lato spedzily na zewnatrz i chyba bylo im tam bardzo dobrze, bo wreszcie zamiast umierac rosly i rosly
tlustosze i kapturnica stoja w kuchni, a ze ja gotuje tam codziennie bo lasuch ze mnie straszny, to zawsze maja wilgotno... no i przelozylam tlustosze do tych szklanych pojemnikow, na dol keramzyt a na gore na sam srodek troszke torfu, w ktory wsadzilam roslinki- dzieki szklanym sciankom moge kontrolowac poziom wody, a poniewaz torf nie przykrywa szczelnie keramzytu woda paruje i roslinka ma stale wilgotno wokol siebie... chyba sie sprawdza bo jeden tlustosz ma juz drugi kwiat, a inny jest kilka razy wiekszy niz kiedy go przesadzalam ze sklepowej oslonki
_________________
nie mam polskiego oprogramowania na komputerze, prosze wybaczyc literowki
kocham zielone!