Trzy lata temu dostałam od cioci gałąź jej jukki. Najpierw trzymałam ją w wodzie, gdy puściła korzenie wsadziłam do ziemi. Rośnie fajnie, ale te najstarsze liście na samym dole wydzielają kleistą maź - kapie to na podłogę. Dodatkowo na spodzie tych liści są takie brązowe górki..., które można usunąć szmatką. Po jakimś jednak czasie pojawiają się ponownie. Kiedyś oberwałam wszystkie klejące się liście i zostało tylko kilka młodych na czubku. Gdy roślina odrosła po tym zabiegu to znowu te, które są teraz na samym dole wydzielają kleistą maź... Nie mam kontaktu z ciocią, żeby zapytać czy ona miała lub ma takie problemy. Czy ktoś może mi coś doradzić?

Obawiam się że to tarczniki pogogluj trochę i daj znać czy o te szkodniki chodzi
Ewentualnie mogą być mszyce, Jeśli masz możliwość zrób i wklej fotkę, tylko w przyzwoitej rozdzielczości żeby było coś widać Przydało by się szkło powiększające, atrybut każdego miłośnika kwiatów Jeśli to tarczniki to możesz przyrządzić miksturkę, denaturat z woda 1:20 i troszkę płynu do mycia naczyń /aby zwiększyć przyczepność/i wacikiem przecierać liście /często go wymieniając/

O tym denaturacie to znalazłam i tak spróbuję. Czy te tarczniki jakoś wyglądają? Ja nie widziałam żadnych robaczków. Są tylko brązowe kupki i klejąca maź na liściach i na podłodze.

Mam nadzieję, że pod spodem są zdjęcia.

Mixtura z denaturatu tylko pamiętaj często zmieniaj waciki i powtórz za kilka dni /chodzi o wylęg z jajeczek/ no i szkło powiększajace ponieważ bez tego nie wszystko można zobaczyć Tarczniki, miseczniki i chyba wełnowce zerknij na ten link w poście wyżej.
Lub możesz zwalczyć chemicznie ,ale przy jednym kwiatku się nie opłaca

Jutro idę po denaturat. Mam nadzieję, że się uda, bo poza tym paskudztwem cały czas świetnie mi rośnie. Dziękuję za pomoc

Nie ma sprawy ciesze sie że się przydałem

Jukka miała już dwie kąpiele w denaturacie, ale szykuję się do trzeciej. Te robale zaatakowały mi też dracenę marginatę - ona też zażyła kąpieli... Inne kwiatki nie uległy robalom.

Liście już uleczone, ale te małe dziadygi są jeszcze pomiędzy liśćmi a łodygą. Wacika tam nie wsadzę, patyczkiem też ciężko. Jedyny ratunek to wyrwanie tych liści? Wymyśliłam też, że spryskiwanie miksturą będzie dobre, ale liści zaczęły żółknąć. Teraz nie wiem czemu - czy przez spryskiwanie wodą z denaturatem, za dużo podlewania czy za blisko kaloryfera?