Witam serdecznie,
poprzeglądałam już większość Waszych cudeniek i jestem zachwycona. Nie mam takiej okazałej kolekcji jak Wy, ale od czegoś trzeba zacząć
Zamiłowanie do kwiatów miałam od dawna, niestety nie mogłam zacząć kupować roślin podczas studiów bo coroczne przeprowadzki w tym przeszkadzały. Oczywiście próbowałam, miałam dracenę, paprotki, aloes, sansewierie, ale po każdym roku studiów moje okazy trafiały do któregoś z członków rodziny i już tam zostały do dziś, miewają się bardzo dobrze (dużo lepiej niż w akademiku) i to mnie cieszy
Na szczęście to już za mną
Chcę po kolei przedstawić to co mam w mieszkaniu, nie mam parapetów niestety (obrotowe okna :/), więc moja przestrzeń jest bardzo ograniczona.
Niektórzy już pewnie widzieli moje roślinki bo dodałam je w innym temacie.
Wszystkie kwiatki już są po ziemiórki(owej) kwarantannie
spoczywają w upieczonej ziemi z odżywczymi i owadobójczymi patyczkami
Na początek dwie dracenki i juka (mam do juki sentyment bo to jedyna roślina, która dorastała razem ze mną
niestety jak miałam 15-16 lat, i ona też (o dziwo tak długo przetrwała?) była taka wysoka że dotykała sufitu, więc mamuśka musiała ją oddać do kościoła
szczerze nawet nie wiem czy jest tam, ale chyba już nie)
Z racji tego, że przeprowadziłam się na dłużej niż 2-3 lata, dopiero początkiem listopada, więc prawie wszystkie rośliny kupione zostały w listopadzie/grudniu i teraz w styczniu.
Dracenki i jukę kupiłam w listopadzie
Załączam zdjęcia, za dużo się rozpisałam - jak zawsze!
Pozdrawiam
oto one: