Witajcie kochani
Zanim zabrałam się do pracy nad moim storczykiem wpisałam w opcji "szukaj" hasło "keiki paste". Jakież było moje zdziwienie po wyświetleniu się "Nie znaleziono elementów spełniających kryteria szukania." Forum ma przecież własny dział o storczykach. Nie eksperymentujecie czy się nie chwalicie?
Może uda mi się zapełnić tą lukę, zachęcić Was do dyskusji, a może nawet własnych prób
Na początek trochę teorii:
Keiki paste oraz Floral paste jakiś czas temu stały się dostępne w Polsce na Allegro. Wielu hodowców ogarnął totalny szał, każdy chciał spróbować obudzić okazy nieskore do kwitnięcia, albo doczekać się własnych keiki pomagając nieco naturze za pomocą past, które w swoim składzie zawierają hormony roślinne. Nałożone na śpiące oczko mają za zadanie pobudzić je do utworzenia pędu kwiatowego lub keiki. Wielu żałowało swoich decyzji: rośliny, których system hormonalny został zaburzony produkowały albo taką ilość dzieci, której nie mogły udźwignąć, albo małe mutanty. Wiele roślin długo nie mogło tego odchorować. Panie mogą wyobrazić sobie co działoby się z nimi, gdyby nagle zażyły dużą ilość niedopasowanych do swojego cyklu tabletek hormonalnych.
Okazuje się jednak, że zastosowane pasty na obciętych pędach także przynoszą efekty, a nie obciążają rodziny matecznej. Wiele osób eksperymentuje na mnóstwo sposobów obcinając pęd zanim uschnie i próbując jeszcze go wykorzystać. Niektórzy tylko wkładają go do wody zostawiając resztę naturze, inni dokładają do tego pasty, a jeszcze inni dzielą pęd na małe fragmenty i w sterylnych warunkach umieszczają w pożywkach czekając na efekty.
Ja zdecydowałam się na drugą opcję, bo jest mało czasochłonna. Z trzecią będę eksperymentować we wakacje i na pewno o tym powiadomię.
Same pasty są dosyć drogie i nie zawsze są dostępne. Można zamiast nich spróbować zastosować zwykły ukorzeniacz. Zazwyczaj miesza się go z wazeliną albo maścią ogrodniczą dla wygody nakładania. Ja wymieszałam go z małą ilością wody destylowanej i też dało radę.
Przechodzimy do mojego konkretnego przypadku
Obiektem zainteresowania jest hybryda Phalenopsis o zminiaturyzowanych kwiatkach (Foto1). Większość już zgubiła i miałam czekać aż całkiem przekwitnie i wprowadzić plan w życie, ale roślina wymaga przesadzenia a puściła właśnie nowy pęd kwiatowy i to chyba ostatnia chwila, gdy mogę to w miarę bezpiecznie zrobić. Przygotowałam sobie wstępnie potrzebne rzeczy i obcięłam pęd kwiatowy z resztkami kwiatostanów (Foto2). Następnie kwiatki trzeba było oberwać ;( Ale przynajmniej dały radochę chrześniaczce
(Foto3). Za pomocą pęsety usunęłam łuski, którymi zakryte są oczka. Trzeba robić to bardzo delikatnie, aby nie uszkodzić tego co jest pod spodem! (Foto4). Niestety takich oczek jak to mam jedynie 3, bo pęd bardzo jest rozgałęziony i roślina większość oczek wykorzystała. Dalej idąc posmarowałam oczka ukorzeniaczem (wszystkie - nie szkodzi spróbować) i wstawiłam pęd do wody destylowanej z nadzieją, że coś z tego będzie
Pozdrawiam
_________________
Pozdrawiam, KingaMój nick w serwisie - kinkonga
Zapraszam do moich wątków:
Zielony inwentarz kinkongiEksperyment - keikiBorówkowe pole rośnie wokół mnie..