Kasiulek - no to chwalę się, na Twoje życzenie
To może pochwalę się piękną oplątwą, i moją zręcznością zarazem.
Tillandsia seleriana - jedna z najtwardszych oplątw, dosłownie i w przenośni.
Ma bardzo twarde i sztywne liście, i jest z grupy tych bardziej srebrnych.
Strukturę liści ma przepiękną, zwłaszcza widać to w makro.
Zielony listek pokryty jest srebrnym kutnerkiem, który niestety łatwo uszkodzić.
Jest jedną z tych tillandsii, o których można zapomnieć na dłużej.
Z doświadczenia wiem, że i 4-tygodniowe okresy suszy znosi całkiem dobrze
Tuż po zakupie, około połowy października 2014
Rok później (ta z prawej) z nową, młodszą koleżanką. Widać przyrost kilku liści
Sierpień ubiegłego roku - niewiele urosła
ale pojawił się pierwszy potomek. Długo bym o tym nie wiedziała gdyby nie to,
że za bardzo rozchylała dolne liście, i postanowiłam zrobić jej inspekcję
Nie wiem kiedy pojawiły się kolejne, ale pod koniec września były już trojaczki
Niestety z trzech został przy roślinie matecznej tylko jeden, najmniejszy odrost,
bo jednego malucha mamuśka zasuszyła, a drugiego ja ułamałam
Nie byłam pewna czy ten oderwany maluch przeżyje, bo nie osiągnął jeszcze wieku,
kiedy można go już oddzielić od mamuśki - około 1/3 wielkości dorosłej rośliny.
Tak wyglądał, kiedy jeszcze trzymali się razem
A tutaj już 'usamodzielniony'
dla porównania z dorosłą rośliną
Dostałam jednak informację od jednego z hodowców na Florydzie, że odrost może
przeżyć, ale najlepiej włożyć go delikatnie pod listek rośliny matecznej,
gdzie ma zapewnione najbardziej optymalne środowisko do wzrostu.
U nasady liścia, zwłaszcza tuż po zraszaniu lub po kąpieli, kiedy roślina
paruje, czyli oddycha, tworzy się specyficzny mikroklimat - wydzielają się
substancje, które pobudzają malucha do wzrostu i nadal go odżywiają.
Teraz ma 3,5 cm, zobaczymy czy eksperyment się powiedzie